Archiwum 04 lutego 2005


lut 04 2005 b-u-r-i-e-d
Komentarze: 7


Niczego nie potrafie docenic. Ani braku ani czegos posiadania. Nie umiem sprecyzowac swoich fascynacji, zapotrzebowan. Nie wiem czego chce. W glowie mam tak wiele sprzecznych mysli. I to nieprawda ze tylko serce z rozumem nie mozna pogodzic. Moze nie wiem, lecz ja nawet prawej i lewej komory lub przedsionka, jak kto woli, co komu pasuje, nie potrafie sprostowac. Dojsc do jakis niesprzecznych, obiektywnych, moze subiektywizm bylby w tym wypadku lepszy, zachlannych, egoistycznych rozumowan, postanowien czy przemyslen. Myle sie.

Zwazywszy juz, ze naprawde nie potrafie nic od siebie pokazac, nic wyjawic. Z wielka trudnoscia mi przychodzi, i jesli nawet mam cos w glowie to tak na glos tego nie wypowiem, gdyz zawsze zdaje mi sie ze nie wypada lub ze zle to bedzie odebrane. Albo mowie cos zupelnie odwrotnego. Po prostu boje sie zobowiazan jak cholera.

I wydaje mi sie najmocniejsze uczucia moga przeminac, jesli zdarza sie okolicznosci wspomagajace wybicia sobie z glowy tej osoby. Czesto juz po fakcie mozna zauwazyc jak spierdolismy terazniejsze zycie. Na ogol, ze sie boimy. Wszystkiego. Najgorsze w tym wszystkim jest to, iz zostaja wspomnienia, lub taki egoistyczny brak tej osoby, albo sam fakt, ze nie moglismy tej osobie zapewnic odpowiedniego szeczescia. To ostatnie boli najbardziej, nie nie odzywanie sie do siebie, nie nie przebywanie ze soba, nie nawet mysli o tym czlowieku. Lecz wlasnie nasza ulomnosc przez ktora nie potrafimy uszczesliwic jednego czlowieka. Tylko jednego.

Ja chyba nie potrafie zyc w jakimkolwiek zwiazku. Moglam sie o tym przekonac. Nie potrafie oddzielic roznych spraw. A powod lezy w tym, ze sama nie wiem co jest dla mnie najwazniejsze, lub co bylo aczkolwiek moglam sie po prostu bac zmian. Kazdy moment w zyciu nas o czyms informuje, ma cos na celu do przekazania, abysmy od Boga dostali jakas nauke na przyszlosc. Bysmy nie popelnaili tych samych bledow w przyszlosci. Wszystko trwa tyle ile mialo trwac. Tylko czasami trudno jest sie pogodzic lub zrozumiec ze cos bylo tylko na chwile. Podsumowanie?, najwazniejsze uczucia trwaja w czlowieku az tak krotko...

Czasami brakuje nam czlowieka, gdyz po prostu lubilismy z nim spedzac czas, juz bez zadnych zobowiazan, bez zadnych formalnosci. Brak w tej chwili nie sprawia bolu w zadnym calu. Moze lekka gorycz. Mysl, iz nic juz nie mozna zrobic aby byl normalny, kolezenski kontakt. Pieknie jest czuc potrzebe lub nawet w duszy trzymac kciuki, aby ta osoba wreszcie byla szczesliwa, znalazla to czego szuka przez cale zycie. My tez powinnismy odnalezc w zyciu i jego sens i radosc. Samo przyjdzie. Nie mozna w to watpic. Ze smutkiem i szczesciem jest jak z porami roku. Przeroznie. Tylko ze szkoda, ze nawet na krotki okres czasu nie mozna zamrozic dwoch przedsionkow i komor. A moze polega tylko na odgryzieniu zyl lub tetnic(?) Tosz to moze przyniesc jakies efekty. E tam, to tylko przeniosnia, nieprawdziwa, nieskuteczna. Pamiec zostaje, lecz uczucia przemijaja, ten nieublagalny czas ciagle trwa i trwa. I nieznosna jest mysl, ze nikt nie jest dla Ciebie, ze z nikim by sie nie wytrzymalo. Ale to nie wynika z jakis przeswiadczen. To wychodzi ze srodka, z wnetrza. Podpasowac moze tylko jedna osoba, moze to jest tylko jakies chwilowe, lecz napewno terazniejsze,obecne. Smieszne jest akceptowanie czyis wad, moze tez i naiwne. Rownoczesnie jakie to dziwne. Nie mozna nic na to poradzic. Rzekloby sie takie zycie.


W słabej kondycji jestem a chcę skakać wysoko,
lecz gdy to zrobię,
czerwony kolor płynie tuż za mną,
niezłomny jest i porusza się wolno.

ruszyć się nie mogę z powodu
bałaganu w przedsionku.

chusteczki : :